Rowerowy poligon

Zdjęcie na okładce: tetedelacourse, flickr, CC-BY-SA-2.0

Brukowane wyścigi klasyczne są tym dla producentów rowerów czym rajd Dakar dla koncernów samochodowych. To na pokrytych kocimi łbami drogach Belgii i północnej Francji testowane są innowacje a koncepcje projektantów przechodzą ostateczne testy. 

Przez dekady rowery mistrzów Ronde van Vlaanderen i Paryż-Roubaix wyglądały podobnie: stalowa rama wykonana ręcznie przez jednego z rzemieślników-artystów. Koła zaplecione na klasycznych obręczach, za to z większą liczbą szprych. Obowiązkowo z szytkami. 

Wyłącznie na tych kilka tygodni w roku faworyci mieli przygotowywany specjalny sprzęt. Ramy o nieco innej geometrii (zwiększona baza kół, spokojniejsze kąty), czasami wyposażone w mocowanie hamulców cantilever znane z rowerów przełajowych oraz mieszczące odrobinę szersze ogumienie. Często stosowano podwójną owijkę na kierownicy i właściwie to tyle. 

W latach ‘90 XXw, gdy rynek przebojem zdobywały rowery górskie, niektórzy producenci podejmowali próby połączenia obu światów by zapewnić przewagę swoim zawodnikom. 

Embed from Getty Images

Pojawiały się więc amortyzatory (w 1993r Roger Duclos-Lasale wygrał Paryż-Roubaix jadąc na widelcu Rock Shox, na przełomie XX i XXIw Dario Pieri stawał na podium używając Cannondale z firmowym widelcem Headshock) czy zawieszone ramy. Jednak z obecnej perspektywy była to ślepa uliczka w ewolucji roweru szosowego (choć trzeba przyznać, że w uwspółcześnionej wersji wiele tych koncepcji wraca w co bardziej radykalnych rowerach gravelowych). 

Pewną popularnością cieszyły się za to ramy tytanowe, korzystające z właściwości tego materiału: lżejszego od stali i zapewniającego większy komfort niż aluminium. 

Embed from Getty Images

Krokiem milowym była dominacja kolarzy drużyny Mapei na Colnago C40, pierwszych ramach z włókien węglowych, które wygrywały Paryż-Roubaix. 

Zaufanie, jakie zbudowany dzięki sukcesom tego modelu pozwoliło markom takim jak Specialized, Trek czy Cervelo rozwinąć zastosowanie karbonu. Dzięki nim brukowane klasyki stały się szybsze a życie amatorów kupujących sprzęt zbudowany na bazie doświadczeń zawodowców bardziej komfortowe. 

Dwa trendy: amortyzacja używająca właściwości jakie dają włókna węglowe oraz aerodynamika dały efekt w postaci rowerów, jakie znamy obecnie. 

Embed from Getty Images

Ciągle rozwijane Roubaix Specializeda i IsoSpeed Treka to efekt lat testów na brukach Roubaix i Flandrii. Z kolei niespodziewane zwycięstwo Matthew Haymana w 2016r na modelu Scott Foil, pełnoprawnym, nowoczesnym rowerze z poprawioną aerodynamiką było wyrazem trendu, który zdominował światowe kolarstwo w ostatniej dekadzie. 

Embed from Getty Images

Trzeba bowiem pamiętać, że choć wszyscy pasjonujemy się wydarzeniami na Carrefour de l’Arbre, Mons-en-Pévèle, Koppenbergu czy Kwaremoncie, jazda po kocich łbach to mniej niż 25% brukowanych monumentów. Większość czasu peleton ściga się na szosie, zatem przewaga i oszczędność energii, jaką daje aerodynamika jest nie do przecenienia 

Ciekawą ewolucję przeszły nie tylko ramy, ale też koła. Jeszcze w pierwszej dekadzie XXIw standardem były te zaplatane na klasycznych obręczach o prostokątnym przekroju. 

Jak wspomina Fabian Cancellara w jednym z wywiadów, pierwsze testy kół na karbonowych obręczach przeprowadzane na słynnym odcinku w Lasku Arenberg kończyły się tym, że opony wpadały do popękanych obręczy. 

W 2021r trudno sobie wyobrazić, by zwycięzca jakiekolwiek wyścigu, wliczając w to Paryż-Roubaix, Ronde van Vlaanderen czy Strade Bianche nie jechał na aerodynamicznych, węglowych kołach o średnim lub wysokim profilu obręczy. 

Co ciekawe, obserwujemy obecnie trend rezygnowania z klasycznych szytek, nie tylko na rzecz opon bezdętkowych, ale także tych, teoretycznie bardziej zawodnych, z dętką. 

Pandemiczne sezony 2020 i 2021 utrudniają nieco śledzenie wszystkich nowinek, które co roku pojawiają się w peletonie podczas wiosennych klasyków. “Bańki”, w których izolują się drużyny i zawodnicy ograniczają dostęp mediów a formuła przeprowadzania zawodów bez udziału kibiców w zasadzie odcina nas od materiałów dostarczanych przez fanów. 

Przesunięcie Paryż-Roubaix z tradycyjnego, kwietniowego terminu na jesień powoduje, że z dużym prawdopodobieństwem podczas “piekła północy” 2021 zobaczymy już rozwiązania zapowiadane na kolejne sezony. 

Ponieważ Mistrzostwa Świata zaplanowano we Flandrii, dostaniemy unikatową okazję obserwowania drugiej, brukowanej kampanii w jednym sezonie. 

Który z producentów wygra najwięcej brukowanych wyścigów w tym roku? A który zaprezentuje najbardziej ekscytujące nowości? Czekamy z niecierpliwością. A wy?

Zdjęcie na okładce: tetedelacourse, flickr, CC-BY-SA-2.0

Autor: Marek Tyniec

Tworzę treści w internecie od 1999r. Byłem redaktorem naczelnym bikeWorld.pl, pracowałem jako rzecznik prasowy maratonów rowerowych. Prowadzę autorski magazyn o kolarstwie XOUTED. Od 25 lat startuję w zawodach mtb. Na co dzień zajmuję się marketingiem w branży IT.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.