Sztuka zimowego ubioru

Fot. assos.com

Sztuka zimowego ubioru

W naszym klimacie przez przynajmniej 8 miesięcy w roku odpowiednie ubranie się na rower to spore wyzwanie. Co na siebie założyć, by wrócić z przejażdżki bez kontuzji czy infekcji?

Zimowe realia

Uprawianie kolarstwa, czy to wyczynowego czy hobbystycznego nie jest szczególnie romantyczne z wielu powodów. Jednym z nich jest pogoda.

Czasu, kiedy można bez zastanowienia ubrać krótki strój kolarski, do tego w ładnych, jasnych kolorach jest bardzo niewiele. Realnie jest to możliwe od maja do sierpnia a i tak przynajmniej przez część lata pada deszcz…

By nie siać jednak defetyzmu, muszę nadmienić, że regularnie zarówno jesień a nawet przedzimie umożliwiają jazdę w dość komfortowych warunkach. O ile oczywiście dobrze się ubierzemy. 

Co więcej, zmiany klimatu powodują, że ciężkie, śnieżne i mroźne zimy stają się rzadkością. 2021r przypomniał, że w styczniu, lutym a nawet marcu trenowanie kolarstwa na zewnątrz to ciężki kawałek chleba. Natomiast przy popularności i rozwoju trenażerów oraz platform do jazdy w wirtualnym świecie mróz czy śnieg przestają być problemem. 

Tak naprawdę najbardziej kłopotliwe, czy też, patrząc na sprawę pozytywnie, będące największym wyzwaniem są miesiące i dni, kiedy mamy do czynienia z warunkami przejściowymi. 

Zimne lub lekko mroźne poranki, wzrost temperatury koło południa i szybki powrót do chłodu wraz z zachodzącym słońcem. Wyraźne różnice między miejscami nasłonecznionymi i zacienionymi a także silny, wychładzający wiatr. Do tego różnica między złudnym poczuciem ciepła sugerowanym przez termometr a realnym oraz odczuwalnym odbieraniem przez nasz organizm warunków atmosferycznych. 

Zarówno wiatr jak i prędkość, z jaką jedziemy potęgują uczucie zimna. Posługując się choćby tabelą z wikipedii wyraźnie widać, że na niedługim i niestromym zjeździe, nawet w słoneczny poranek możemy solidnie się wychłodzić. 


https://pl.wikipedia.org/wiki/Temperatura_odczuwalna na licencji CC-BY-SA-3.0

O tym, czym grozi jazda w niewłaściwym, zbyt lekkim ubraniu, możecie dowiedzieć się z naszego podcastu:

natomiast w tym miejscu podpowiem Wam, co można zrobić, by bezpiecznie i komfortowo jeździć w warunkach jesienno-zimowych. 

Zasadą obowiązującą niemal w każdym sporcie outdoorowym są trzy warstwy, przynajmniej jeśli chodzi o odzież ocieplającą tułów. 

W przypadku jazdy na rowerze również ma to zastosowanie, choć nie jest tak oczywiste jak choćby w przypadku trekkingu czy biegania. 

Tułów

Ochronę tułowia kojarzymy głównie z obawą przed “przewianiem”, którego konsekwencją może być przeziębienie. Stąd kurtki czy kamizelki z nieco wyższą stójką czy skupienie się na zabezpieczeniu klatki piersiowej. 

Tymczasem warto pamiętać, że zimne powietrze wychładza w równym stopniu wszystkie organy wewnętrzne czy mięśnie oddechowe a brak dbałości w tej materii może być powodem poważnych konsekwencji zdrowotnych. 

Pierwsza warstwa, “aktywna bielizna” czy też jak wolicie “base layer”, zarówno jej jakość, grubość, oddychalność i izolacja będzie niezmiernie ważna. 

W dużej mierze to od niej będzie zależało, czy przy wysiłku nie tylko będzie nam ciepło, ale też czy nie doznamy uczucia chłodu, gdy wilgotny materiał przyklei się do ciała. Zależnie od upodobań można stosować pierwszą warstwę albo syntetyczną, albo ze zdobywającej popularność wełny merino. 

Dobrą opcją jest również posiadanie w szafie cieplejszej pierwszej warstwy z cienką membraną dodatkowo chroniącą przed wiatrem. Przyda się zarówno w szczególnie zimne dni, jak również w te, gdy wystarczą dwie części garderoby: base layer i kurtka. 

Za warstwę środkową skutecznie posłuży bluza lub koszulka z długim rękawem. I tu również, jak w przypadku base layera, możemy regulować komfort dobierając sztukę odzieży zależnie od jej właściwości izolacyjnych. W dni ze stabilną i umiarkowaną pogodą wystarczy dobry base layer, ciepła bluza i kamizelka. W chłodniejsze lepiej sprawdzi się bielizna, średnia bluza i kurtka. 

Na temat samej kurtki jesienno-zimowej można by z pewnością napisać doktorat. Biorąc pod uwagę, jak bardzo ewoluują materiały używane do ich produkcji obecnie najlepszą opcją wydaje się cienki softshell, który oddycha, chroni przed wiatrem i w umiarkowanym stopniu również przed deszczem. 

Kwestia ochrony przed deszczem zimą wydaje się nie być aż tak kluczowa. Owszem, warto mieć w garderobie dobrą pelerynkę, ale realnie rzecz ujmując po pierwsze ulewy to raczej domena wiosny i lata a po drugie, gdy mamy do czynienia z temperaturą na poziomie kilku stopni Celsjusza, mało kto decyduje się na wielogodzinną jazdę. Nie jest to nie tylko komfortowe, ale też efektywne, zatem problem poniekąd rozwiązuje się sam. 

Zatem podsumowując, sprawdzony, uniwersalny zestaw na jesień, zimę i przedwiośnie to:

  • bielizna termiczna z długim rękawem, jedna cieńsza, jedna grubsza, opcjonalnie w wersji z cienkim windstopperem, cieplejsza koszulka z krótkim rękawem
  • bluza z długim rękawem, koszulka z długim rękawem
  • cienki softshell, cieplejsza kamizelka, pelerynka lub kurtka przeciwdeszczowa
  • cieplejsze rękawki

Nogi

Tutaj sprawa jest nieco prostsza, ponieważ zakładamy mniej warstw. Trzeba jednak pamiętać, że uczucie ciepła związane z pracą mięśni może być złudne. Stąd też często widujemy rowerzystów, którzy w chłodne dni wciąż jeżdżą w krótkich spodenkach lub spodenkach i cienkich nogawkach. 

Tymczasem właściwe ocieplenie dolnych partii ciała to nie tylko “dbałość o kolana” czy ochrona mięśni, ale również podbrzusza i genitaliów. 

Długie spodnie z ocieplanej lycry będą prawdopodobnie najczęściej używaną i najbardziej uniwersalną częścią odzieży od jesieni do wiosny. 

Gdy temperatura spada, mile widziana jest oczywiście wersja z windstopperem. 

Istotny jest fakt, że cieplejsze modele często nie są tak dobrze dopasowane jak odzież letnia, warto więc rozważyć zastosowanie spodenek bez szelek lub bielizny z wkładką jako pierwszej warstwy. Zarówno ze względu na komfort jazdy jak i dodatkową izolację. 

W szczególnie chłodne dni można, również na nogi, zastosować dwie warstwy, poza dodatkowymi spodenkami, można docieplić się pełnymi lub skróconymi do ¾ nogawkami lub nakolannikami. 

W przypadku stosowania warstw, można wybrać tę zewnętrzną bez wkładki. Powinno zapewnić to większy komfort jazdy. 

Zastosowanie pod spód spodenek bez szelek lub bielizny z wkładką rozwiąże jeszcze jeden problem: zdublowanych szelek, które nie tylko krępują ruchy, ale dodają zbędną warstwę na tułowiu. 

Zimowe spodnie to bowiem nie tylko ochrona nóg, ale także nerek, pleców i podbrzusza. Zależnie od konstrukcji należy je odpowiednio sparować z górnymi warstwami odzieży tak, by było ciepło, ale równocześnie pozostawiając oddychalność naszego zestawu. 

Na cieplejsze, jesienne i przedwiosenne dni ciekawą opcją są coraz popularniejsze krótkie spodenki w cieplejszej wersji: z grubszej lycry, wzmocnione panelami z wiatroodpornej membrany oraz ciepłe nogawki. 

Dobry, zimowy zestaw na nogi to:

  • spodnie z ocieplanej lycry
  • spodnie z ocieplanej lycry z windstopperem, opcjonalnie bez wkładki
  • spodenki bez szelek lub bielizna z wkładką
  • ciepłe nogawki

Stopy, dłonie, głowa

“Peryferia” marzną pierwsze a ze względu na minimalną ilość tkanki mięśniowej i tłuszczowej odczucie zimna jest tam najbardziej dotkliwe. Przemarznięte stopy bolą a dłonie uniemożliwiają zmianę przełożeń czy hamowanie, co może być po prostu niebezpieczne. Podobnie jest w przypadku zesztywniałego z zimna karku, który utrudni ruchomość i obserwację sytuacji na drodze. 

Zaczynając od góry, sprawę rozwiązuje czapka pod kask, najlepiej o odpowiednim kroju: zakrywająca uszy i przedłużona z tyłu, z daszkiem lub bez. Ważne, by zastosowany materiał skutecznie izolował a równocześnie nie uciskał pod kaskiem a także nie ograniczał słyszenia. 

Na szyję “buff”, klasyczny lub cieplejszy. Znakomicie sprawdzą się też dwa, jeden na głowę, drugi na szyję tworzące w ten sposób kominiarkę.

Temat rękawiczek jest w teorii prosty, warto mieć dwie pary: jedną przejściową i jedną stricte zimową. Trzeba pamiętać, że im grubsze rękawiczki, tym mamy mniejszą kontrolę nad rowerem. Co więcej, dłonie wbrew pozorom również się grzeją i pocą w czasie jazdy, zatem zbyt ciepłe, za słabo oddychające rękawiczki mogą szybko zawilgnąć, przez co będzie nam zimno. Ciekawą opcją mogą w tym wypadku być dwie warstwy: pod spód cienkie rękawiczki z długimi palcami, na wierzch rozmiar większe rękawiczki z membraną. 

Jeśli zaś chodzi o stopy, teorii jest oczywiście wiele, natomiast nic nie rozwiązuje tematu komfortu jazdy w niskich temperaturach jak zimowe buty. Szosowcy mogą nawet rozważyć na zimę wersję z blokiem mtb, ponieważ podeszwa z bieżnikiem i schowanym między jej kostkami blokiem zapewnia bezpieczne i stabilne podparcie w razie konieczności przejścia paru kroków, zatrzymania się na skrzyżowaniu lub po prostu jazdy w terenie na rowerze przełajowym lub gravelu. Dodatkową porcję komfortu dostarczą nam izolowane i ocieplane wkładki. 

Nawet najlepszy but nie zapewni komfortu bez właściwie dobranych skarpetek. Te z dodatkiem wełny merino, nieco grubsze i wyższe sprawdzą się najlepiej. To co istotne, to pozostawienie pewnej przestrzeni w bucie, zatem na zimę dobrze jest dobrać rozmiar nieco większy niż latem. Cieplejsza skarpetka izoluje, ale równocześnie w ściśniętej stopie krążenie jest gorsze, zatem może nam być zimniej. Stąd potrzeba większej przestrzeni dla palców. Warto też dopinać buty nieco lżej niż latem.  

W razie ekstremalnych chłodów na zimowy but przyda się też ochraniacz, ten z kolei sprawi, że możemy jeździć w letnich butach przy nieco niższych temperaturach. Również w tej kwestii wybór jest ogromny: od ochraniaczy neoprenowych przez cienkie lub grube wodoodporne po takie z membraną wiatroodporoną. Wszystko zależy od tego, w jak trudnych warunkach planujemy jeździć oraz oczywiście od posiadanego budżetu. 

Zimowo-jesienny zestaw na dłonie, stopy i głowę:

  • Zimowe buty
  • Ochraniacze na buty
  • Wyższe i cieplejsze skarpetki
  • Czapka pod kask
  • dwa buffy, w tym przynajmniej jeden cieplejszy
  • Dwie pary rękawiczek: jedne zimowe, jedne przejściowe

Jak się ubrać, by nie zbankrutować?

Jesienno-zimowa wersja maksimum to przynajmniej kilka tysięcy złotych. Oczywiście nie każdy może i chce wydawać od razu tyle pieniędzy. 

Odpowiedni ubiór sportowy to jednak pewnego rodzaju inwestycja: we własny komfort, zdrowie i bezpieczeństwo. 

Co więcej, nie trzeba wszystkiego kupować od razu a jak możecie zauważyć w powyższym poradniku, wiele elementów stroju można czy wręcz nawet powinno się ze sobą łączyć lub wymieniać. 

O ile zimowe spodnie z kolarską wkładką, zimowe buty do pedałów zatrzaskowych czy ochraniacze to sprzęt wysoce specjalistyczny, o tyle cała reszta sprawdzi się również podczas innych aktywności: biegania, trekkingów czy biegania na nartach. 

Systematyczne gromadzenie garderoby oraz jej odpowiednia konserwacja spowodują, że z czasem będziemy gotowi na jazdę w każdych warunkach, bez względu na pogodę i coraz częściej występujące anomalie klimatyczne. 

Na koniec dodam tylko, że właściwie na temat każdego z elementów zimowej garderoby można przygotować osobny materiał. Osobną kwestią są również kwestie takie jak maści i olejki rozgrzewające, odpowiednie nawodnienie i odżywianie oraz możliwość zamontowania w rowerze błotników. 

W tym artykule zasygnalizowaliśmy tylko podstawowe propozycje i zasady związane z ubiorem na rower w czasie, gdy doświadczamy trudniejszych warunków i gorszej pogody. Czyli przez większość roku. 

Zdjęcie na okładce: assos.com

Autor: Marek Tyniec

Tworzę treści w internecie od 1999r. Byłem redaktorem naczelnym bikeWorld.pl, pracowałem jako rzecznik prasowy maratonów rowerowych. Prowadzę autorski magazyn o kolarstwie XOUTED. Od 25 lat startuję w zawodach mtb. Na co dzień zajmuję się marketingiem w branży IT.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.