Gran Fondo il Lombardia – dobry pomysł na zakończenie sezonu!

Gran Fondo il Lombardia – dobry pomysł na zakończenie sezonu!

Obejrzeć kolarski “monument”, zmierzyć się z trasą, którą dzień wcześniej pokonują zawodowcy i odwiedzić kolarskie sanktuarium. Gran Fondo il Lombardia to świetny pomysł na zakończenie sezonu. 

Nie tylko Belgowie i Francuzi zachęcają amatorów, by posmakowali trudności związanych ze startem w kolarskim “monumencie”. 

Il Lombardia kończy sezon ścigania na najwyższym poziomie w Europie. To ostatnia ważna impreza, na starcie której stają przede wszystkim znakomici “górale”. “Lombardia” swoim profilem przypomina bardziej ciężki, górski etap wielkich tourów niż to, co kojarzymy z wyścigiem jednodniowym. 

Choć obecnie nie ma tak eksponowanej pozycji i marketingu jak pozostałe “monumenty”, Il Lombardia z historią sięgającą 1905r  jest starszy od Mediolan – San Remo (1907) i Ronde Van Vlaanderen (1913). 

Obecnie wyścig rozgrywany jest na wymagającej rundzie pomiędzy Bergamo i Como, startując i kończąc się naprzemiennie w tych miejscowościach. 

W przeciwieństwie do innych klasyków, Il Lombardia ciągle ewoluuje, choć można zauważyć pewien schemat, to zmienność trasy powoduje, że kolejne edycje trudno do siebie porównywać. 

Niemal obowiązkowym punktem jest jednak podjazd do sanktuarium Madonna del Ghisallo a w ostatnich latach zawodnicy często mierzą się z Muro di Sormano. 

Włoskie klasyki tradycyjnie rozgrywane są w soboty, stąd też towarzyszący Lombardii wyścig dla amatorów, Gran Fondo il Lombardia startuje w niedzielę, dzień po rywalizacji zawodowców. 

W przeciwieństwie do We Ride Flanders czy Paris Roubaix Challenge, które mają formę rajdu z odcinkowymi pomiarami czasu, Lombardia to faktyczny wyścig od startu do mety. Co ważne, nie ma możliwości wyboru dystansu, jest jeden dla wszystkich, ok. 130km i 2500m przewyższenia. 

Zawodnicy startują z sektorów, zależnych od wyników z poprzednich lat oraz rankingu UCI Gran Fondo. Poza rywalizacją na całej trasie, dwa kluczowe podjazdy: Ghisallo i Sormano mają swój, odrębny pomiar czasu. 

Klimat imprezy buduje nie tylko, że Gran Fondo towarzyszy ostatniemu monumentowi sezonu, ale też fakt, że oprawa imprezy jest praktycznie taka sama jak na właściwym Il Lombardia. 

Trasa jest wymagająca, przypadnie do gustu tym, którzy chcą się zmierzyć z solidnymi podjazdami. Choć szczyt Ghisallo jest na wysokości 754m a Sormano na 1124m to ciężkie wspinaczki o czym świadczy choćby selekcja, do jakiej dochodzi tam na wyścigu zawodowców. 

Dla amatorów sporym wyzwaniem będą również zjazdy, na których bardzo szybko nabiera się prędkości, nawierzchnia jest nienajlepsza i łatwo dać ponieść się emocjom. 

Wybierając się jesienią do Lombardii warto również pamiętać o odpowiednim ubraniu. Na początku października słońce jeszcze przyjemnie grzeje, natomiast na szczytach temperatura spada do niskich kilku stopni. 

O ile zawodowcy ścigają się na trasie z Bergamo do Como (lub odwrotnie), amatorska Il Lombardia ma swoją bazę w miejscowości Cantu, nieopodal Como. Turystyczny charakter tej okolicy sprawia, że bez większych problemów można znaleźć nocleg z każdego przedziału ceny i standardu. 

Końcówka sezonu to znakomity moment, by nie tylko zaliczyć start w ciekawym wyścigu, ale też przyjrzeć się z bliska zawodowemu peletonowi. Do tego klimat Włoch, tamtejsza kultura, nie tylko kolarska, pozwalają odetchnąć i nieco się zrelaksować. 

Dobrym pomysłem jest przedłużony weekend, np. od piątku do poniedziałku. Oprócz kibicowania zawodnikom i startu w Il Lombardia wystarczy jeszcze czasu na wycieczkę do Madonna del Ghisallo. To nie tylko sanktuarium “Matki Boskiej Patronki Kolarzy”, ale też wyjątkowe muzeum, w którym obejrzeć można unikatowe artefakty związane z historią kolarstwa. Swoje rowery czy koszulki podarowali do kolekcji najwięksi mistrzowie, znajduje się też tam np. kolekcja różowych koszulek lidera Giro d’Italia. Można więc zobaczyć, jak na przestrzeni lat zmieniał się krój, wykonanie i kolor “maglia rosa”. 

Każde obcowanie z kolarskim “monumentem” ma swój unikatowy urok. Wyjazd na bruki Flandrii, Paryż-Roubaix, ardeńskie stromizny czy wreszcie góry Lombardii to wyjątkowa okazja, której nie mają fani innych dyscyplin sportu.

Szansa, że fan piłki nożnej strzeli bramkę na Camp Nou czy choćby naszym Stadionie Narodowym jest niewielka. Tymczasem pasjonat kolarstwa może nie tylko obejrzeć z bliska rywalizację swoich idoli, ale też na własnej skórze poczuć jak to jest pokonać Arenberg, Kapelmuur, La Redoute czy Sormano. To bezcenne doświadczenie, które polecamy każdemu amatorowi!

Autor: Marek Tyniec

Tworzę treści w internecie od 1999r. Byłem redaktorem naczelnym bikeWorld.pl, pracowałem jako rzecznik prasowy maratonów rowerowych. Prowadzę autorski magazyn o kolarstwie XOUTED. Od 25 lat startuję w zawodach mtb. Na co dzień zajmuję się marketingiem w branży IT.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.